niedziela, 8 lipca 2018

“Freja” - recenzja

Brak komentarzy:
Tytuł: „Freja”
Autor: Matthew Laurence
Ilość stron: 336
Wydawnictwo: Jaguar

„Jest legendą. I szykuje się do wielkiego powrotu z wielkim hukiem.
Sara Vanadi jest kimś więcej niż mogłoby się wydawać. W swych najlepszych czasach była Freją, starożytną boginią Normanów – boginią miłości, wojny i śmierci. Teraz ma dyspozycji już wyłącznie życie. Jej moc bierze się z wiary, a w XXI wieku trudno starożytnym bogom zdobyć prawdziwych wyznawców.
Przez dekady żyła w spokoju, starając się nie rzucać w oczy. Nagle otrzymała ofertę od tajemniczej korporacji: albo dołączy do nich i zyska nieograniczoną moc (wraz z wiernymi), albo zostanie zniszczona. Sara nie ma najmniejszego zamiaru dokonywać wyboru spośród takich możliwości i wraz ze swym przyjacielem Nathanem decyduje się na ucieczkę.
Nowa potęga rośnie w siłę i jej celem jest podporządkowanie sobie wszystkich boskich istot. Sara postanawia walczyć o swą wolność, najpierw jednak potrzebuje nowych ciuchów…”

Fabuła 10/10

Sara Vanadi jest boginią, która od lat ukrywa się w szpitalu psychiatrycznym. Ma bardzo niewielkie grono wiernych, które jeszcze utrzymuje ją przy życiu, ale straciła niemal całą boską moc. Nie utrzymuje kontaktu z żadnym z bogów, więc jest niezwykle zdumiona, kiedy pewnego dnia ma odwiedziny. Mężczyzna ma na imię Garen i jest członkiem korporacji Finemdi, która składa bogom propozycje nie odrzucenia: moc, wierni lub śmierć. Wybór jest dość zawężony, ale Freja jest nie w ciemię bita i powala przeciwnika. Ucieka z zakładu „pożyczając” po drodze nowego pracownika szpitala – Nathana. Kiedy młodzieniec odzyskuje przytomność Freja wyznaje prawdę i Nathan postanawia porzucić swoje dotychczasowe życie i pomóc ponętnej bogini. Niestety nie jest im dane szczęśliwe życie, bo nie da się uciec krwiożerczej korporacji. Jednak Freja ma prosty plan: zniszczyć Finemdi od środka! Błahostka. Czy uda im się osiągnąć cel i przy okazji nie stracić życia? Jesteście ciekawi? I słusznie: historia wciąga od pierwszych stron ;)

Bohaterowie 10/10

Freja jako bogini miłości i wojny stanowi niezwykłe połączenie uczuciowej istoty i morderczej Walkirii. Jako jedyna ze swojego rodzaju była zdolna porzucić życie bogini i ciągłej walki o wiernych, co czyni z niej zagadkę dla członków korporacji. Jej przyjacielem i kapłanem został Nathan. Chłopak, który nie miał wiele szczęścia w życiu zaufał i uwierzył Frei, co było niezwykle szczęśliwym zbiegiem okoliczności. Jest pomysłowy, kreatywny i doskonale potrafi dostosować się do sytuacji. Rola wielkiego, złego niewątpliwie należy do Garena – Specjalisty Finemdi. On jako jeden z nielicznych nie daje się zwieść Frei i ciągle ją obserwuje, czekając na jej potknięcie. Jest brutalny, agresywny i nienawidzi wszystkich bogów, co jest wyjątkowo dziwne zważywszy na jego pochodzenie… Pikanterii całej historii dodaje Dionizos, któremu męskie płyny ustrojowe uderzyły w mózg. Ten grecki bóg ma słabość do zabaw, wina i kobiet, a co z tego wyjdzie to już inna historia…

Styl 10/10

Autor wykorzystał narrację pierwszoosobową i czytelnik postrzega wszystko oczami głównej bohaterki. Jego styl jest lekki i przyjemny, a cała opowieść ma charakter mocno humorystyczny, co jest ogromnym atutem książki.

Ocena końcowa 10/10

Autor w znakomity i przemyślany sposób połączył większość znanych czytelnikom panteonów i przeniósł bogów prosto w XXI wiek, co okazało się niezwykle ciekawe. Dodatkowo wprowadził korposzczury, których celem jest podporządkowanie sobie ich mocy. Jednakże prawda jest znacznie bardziej bolesna. Jedynym plusem całego przedsięwzięcia jest menu stołówki – na same nazwy potraw czytelnikowi cieknie ślinka.
Zdecydowanie polecam „Freję” każdemu, kto jest pasjonatem mitologii i lubi ciekawe i nietuzinkowe historie podszyte dużą dawką dobrego humoru. Zapewniam, że nie zawiedzie się, a zakończenie książki prosi się o ciąg dalszy, na który będę czekać z niecierpliwością.
Za egzemplarz recenzencki bardzo dziękuję Wydawnictwu Jaguar.

sobota, 7 lipca 2018

“Kiedy Bóg zasypia” - recenzja

Brak komentarzy:
Tytuł: „Kiedy Bóg zasypia”
Autor: Rafał Dębski
Ilość stron: 389
Wydawnictwo: Fabryka Słów

„Król Mieszko II został zamordowany. Kraj pozbawiony władcy popada w ruinę.
Możni walczą między sobą o wpływy, u granic stoi armia wroga.
Kapłani starej wiary robią wszystko, by wyplenić z ludzkich serc niemieckiego Boga jedynego. Nastały mroczne, złe czasy. Człowiek staje przeciwko człowiekowi, ramię w ramię ze strzygą i upiorem.
Nie ma już dobra i zła – są tylko różne drogi do zaspokojenia ambicji, żądzy władzy i namiętności. Nadchodzi czas krwi , przerażenia i dzikiego okrucieństwa.
Kiedy Bóg zasypia, budzą się demony.”

Fabuła 8/10

Akcja rozpoczyna się obrzędem ku czci Swarożyca. Żerca Wszebór składa krwawą ofiarę z Przemka Łabędzia, a starzy bogowie się budzą. Nie byłoby może w tym nic dziwnego, że ofiara została jednak powołana do życia z misją zabicia króla Mieszka II. Tak też się stało. Bolesław, syn zamordowanego króla przysiągł zemstę i jej dokonał. Niestety została na niego rzucona klątwa i teraz jest on Pasterzem Upiorów. W międzyczasie czeski książę Brzetysław wraz z praskim biskupem Sewerusem decyduje się najechać państwo Polan. Jednocześnie pojawia się wątek boginki Wiłły, która przywraca do życia ukochanego – śmiertelnika imieniem Sewa, jednakże i tu nie wszystko poszło po jej myśli. Jest krwawo, mrocznie, a trup ścieli się gęsto. Jeśli ktoś liczy na szczęśliwe zakończenie to może się srodze rozczarować.

Bohaterowie 7/10

Autor w swojej książce wprowadził całą masę bohaterów, z których ciężko jest wyłonić tych, którzy grają pierwsze skrzypce. W moim odczuciu na uwagę zasługuje kilkoro z nich. Zacznę od księcia Bolesława, który jest tragiczną postacią. Dokonał zemsty, ale los, który mu przypadł jest gorszy od śmierci, bowiem przewodzi hordzie słowiańskich demonów (upiory, strzygi, strzygonie, wąpierze, wilkołaki, południce, dziwożony, leszy). Po zabiciu żercy Wszebora, jego miejsce zajął Wielba. Z racji swojego stanowiska powinien być skory do pomocy zwykłym ludziom, ale zaślepiła go chciwość i żądza władzy. Nie tacy byli żercy. Kolejną postacią godną uwagi jest książę Brzetysław. Ten z kolei jest rozpustny, chciwy i zrobi wszystko, aby osiągnąć swój cel. Jest dobrym strategiem. Dopiero na samym końcu książki zyskał sobie okruch mojej sympatii. Jego towarzyszem jest biskup Sewerus – kolejny zdeprawowany człowiek. Nie waha się skalać Biblię, a jego czary mrożą krew w żyłach żyjących. Postacią, która pojawia się w całej serii, ale nie jest związana z głównym wątkiem jest boginka Wiłła, która zakochując się w śmiertelniku doprowadziła do zguby swojej i ukochanego. Niby mądra, ale nie potrafi dostrzec tego, co ma pod nosem.

Styl 7/10

Jeśli liczycie na lekki styl pisania to srodze się rozczarujecie. Zakładam, że autor chciał oddać klimat i sposób wypowiedzi dawnych czasów, jednak moim zdaniem ten zabieg nie do końca się powiódł. Całość w moim odczuciu stanowi raczej zbiór opowiadań, które utworzyły książkę. W całej historii wątek Wiłły i Sewy nie bardzo pasuje do fabuły. Dotkliwym minusem jest brak słowniczka na końcu książki. Nie każdy jest specjalistą w dziedzinie mitologii słowiańskiej, a „szary Kowalski” może mieć problem z rozróżnieniem południcy od dziwożony, czy pozycji Swarożyca w panteonie słowiańskim itd.

Ocena końcowa 7/10

Rafał Dębski w swojej książce „Kiedy Bóg zasypia” chciał połączyć historię z fantastyką. Pomysł niewątpliwie ciekawy i interesujący, ale jestem nieco zawiedziona poprowadzeniem całej historii. Już sam fakt, że pogańscy bogowie żądali krwawych ofiar z ludzi razi mnie w oczy. Wprowadzenie całej plejady słowiańskich demonów również nie powaliło na kolana. Brakowało mi opisów związanych z upiorami, a niestety autor skupił się na krwawych ucztach tychże istot i odgłosach, jakie wydają w trakcie konsumpcji. Nie polecam historii dla osób o wrażliwych żołądkach i miłośników kultury słowiańskiej. Jeśli jednak potraficie odsunąć na bok własne przekonania i lubicie rzeź to śmiało możecie po nią sięgnąć.
Za egzemplarz recenzencki bardzo dziękuję Wydawnictwu Fabryka Słów.

czwartek, 5 lipca 2018

“Zamęt nocy” - recenzja

Brak komentarzy:
Tytuł: „Zamęt nocy”
Autor: Patricia Briggs
Seria z Mercedes Thompson
Ilość stron: 418
Wydawnictwo: Fabryka Słów

„Tym razem Mercy ma do czynienia z nieproszonym gościem, który wnosi ze sobą do domu zagrożenie, z jakim zmiennokształtna do tej pory nigdy się nie spotkała.
Niespodziewany telefon oznacza nowe wyzwanie.
Była żona Adama jest w tarapatach i musi uciekać przed prześladowcą. Partner Mercy nie jest kimś, kto odwróciłby się plecami do kogoś w potrzebie. Jednakże kiedy Christy wprowadza się do ich domu, Mercy nie może oprzeć się wrażeniu, że coś jest nie tak. Jej przeczucia szybko się potwierdzają, a prawdziwe intencje rywalki wychodzą na jaw.
Dodatkowo okazuje się, że prześladowca Christy nie jest zwykłym złym człowiekiem – a właściwie w ogóle nie jest człowiekiem. Trup zaczyna ścielić się gęsto i Mercy musi odsunąć na bok osobiste urazy, żeby zmierzyć się z istotą o mocy zdolnej zniszczyć świat.”

Fabuła 10/10

Mercy nie wie co to nuda w życiu. Zdąży wyjść cało z jednych tarapatów, to wpada od razu w kolejne. Dziewczyna nie zna pojęcia „detal”, bo wszystkie problemy przyciąga w ilościach hurtowych. Tym razem biedna, zapłakana Christie dzwoni do jej męża i prosi o schronienie, bo ma problem z prześladowcą. Adam, jako troskliwy Alfa, mając w pamięci lata spędzone z żoną postanawia jej pomóc przy zgodzie aktualnej małżonki. Tym oto „szczęśliwym” zbiegiem okoliczności rezydencja Adama i Mercy Hauptmanów wzbogaca się o nowego lokatora. Christy nie tracąc czasu od razu wprowadza swoje rządy. Rolę ofiary ułatwia jej twarz, która przypomina dojrzałą śliwkę. Nic w tym dziwnego, że żeńska część stada bierze ją natychmiast pod swoje skrzydła. Jeśli doliczyć do tego poszukiwania szalonego prześladowcy, którego pochodzenie jest boskie i każdy jego dotyk może spopielić, to mamy do czynienia z prawdziwym koktajlem Mołotowa!

Bohaterowie 10/10

Mercy jako żona i partnerka Adama jest świadoma swojej pozycji w stadzie oraz jego miłości. Nie musi się obawiać, że Christy ponownie go w sobie rozkocha. Jednakże nawet jej cierpliwość jest wystawiona na ciężką próbę. Stara się nie stracić panowania nad sobą, a wierzcie mi, że to naprawdę nie jest łatwa sztuka. Adam, jak to mężczyzna, nie potrafi być stanowczy i daje się wodzić za swój wilczy nos. Taką postawą niestety nie zyskał sobie mojej przychylności. Jedyną osobą, która jest świadoma prawdziwego charakteru Christy jest Honey. Pomimo tego, że nie przepada za zmianami, a taką niewątpliwie wprowadziła Mercy, to jednak musi jej oddać poświęcenie dla stada oraz Alfy. Christie tego nie robiła. Ona potrafi jedynie wzbudzać w innych poczucie winy, a z siebie robić ofiarę numer 1, którą spotyka wszystko co najgorsze. Nic więc dziwnego, że w stadzie robi się gorąco. Wisienką na torcie jest dla mnie Stefan i jego zachowanie, ale o tym nie będę się rozpisywać ;) O tym „złym” tomu ósmego, sami sobie doczytacie ;)

Styl 10/10

Autorka w dalszym ciągu zachwyca swoim stylem pisania. Opisy są niezwykle barwne, a dialogi dowcipne. Jak zawsze narratorem jest niezrównana Mercedes Thompson. Książka jest napisana w sposób niezwykły i wierzcie mi, że naprawdę nie można się od niej oderwać.

Ocena końcowa 10/10

Patricia Briggs zdaje sobie sprawę z tego, że fabuła nie może być nudna i oklepana, dlatego każda z jej książek to niezwykła historia. Każda z nich niesie ze sobą zupełnie inny typ przeciwnika, dzięki czemu możemy zapoznać się z różnymi podaniami i legendami. Choć muszę przyznać, że wprowadzenie Christy podziałało na mnie, jak czerwona płachta na byka, ale potrafię zrozumieć intencje autorki. Niewątpliwie ma talent do tego, że czytelnik przez te kilka godzin czytając książkę obgryza ze zdenerwowania paznokcie, jednocześnie wyrzucając z siebie potok „słów mocy”. Podsumowując: zdecydowanie polecam kolejną część przygód Mercedes Thompson. Wierzcie mi, że na pewno nie pożałujecie żadnej minuty spędzonej z tą książką, a historia wciąga już od pierwszych stron.
Pssst, tylko przy tej książce zaparzcie sobie melisę ;)
Pamiętajcie! Premiera już 18 maja na Pyrkonie! Patricia Briggs również tam będzie!
Za egzemplarz recenzencki bardzo dziękuję Wydawnictwu Fabryka Słów.

środa, 4 lipca 2018

“Zrodzony ze Srebra” - recenzja

Brak komentarzy:
Tytuł: „Zrodzony ze Srebra”
Autor: Patricia Briggs
Seria z Mercedes Thompson
Ilość stron: 388
Wydawnictwo: Fabryka Słów

„Los i wspomnienia nie dają Mercedes Thompson ani chwili na złapanie oddechu. Ledwie opadł pył, a znów trzeba ruszać do boju.
Mężczyźni! Nawet na chwilę nie można ich zostawić samych. Jeden wpada w depresję i chce popełnić samobójstwo, a drugi rzuca się w płomienie, żeby ratować ukochaną. Nic dziwnego, że Mercedes Thompson ma pełne ręce roboty. Do tego pewna Królowa Wróżek uparła się odzyskać księgę, która przez przypadek znalazła się w posiadaniu zmiennokształtnej.
Żeby ocalić przyjaciół, musi udać się do magicznej krainy, przeprowadzić z wróżką delikatne negocjacje i wrócić. Najlepiej w całości, i to w ciągu godziny.
Doprawdy – drobiazg.”

Fabuła 10/10

I znowu to samo… Miało być spokojnie, koniec pracy, a tu bum! Telefon od Tada, który niepokoi się o przyjaciela, który nie odbiera telefonu. Niby nic, a jednak kojoci zmysł krzyczy na alarm! Coś się stało i natychmiast trzeba to sprawdzić. Jak można się domyślić, miłego nieczłowieka nie da się zlokalizować. Kolejny punkt programu – randka z ukochanym. Oczywiście coś poszło nie tak. Do tego stopnia, że Mercy podejmuje trudną decyzję. Wraca do domu i kolejna bomba – Samuel, ten Samuel miał wypadek. Ale nie taki zwykły. Sprawa jest na tyle poważna, że decyduje się zachować ten fakt w tajemnicy. W innym wypadku na Samuela zostałby wydany wyrok. Pewnie domyślacie się o co chodzi… Jeśli doliczyć do tego napad z bronią w ręku, zawiedzenie zaufania Adama, bunt w stadzie, utratę mieszkania, porwanie przyjaciela i kolejną misję ratunkową to można by to nazwać kolejnym, zwykłym dniem w życiu Mercedes Thompson. Ale to nie jest zwykły dzień. Tutaj gra toczy się nie o jedną wysoką stawkę. Czy to, aby nie za dużo wrażeń na jednego, małego kojota?

Bohaterowie 10/10

Mercy znowu musi stawić czoła wrogom, ocalić przyjaciół i najlepiej jeszcze przeżyć. Niezwykła pani mechanik po raz kolejny pokazuje hart ducha i niezachwianą potrzebę ocalenia kilku tyłków. Jest bystra, pomysłowa i… nieprzewidywalna. Tego właśnie uporu doświadcza nie tylko Adam, ale również Samuel. O ile pierwszy z nich daje się udobruchać, jak przystało na ułożonego futrzaka, tak okiełznanie drugiego i przywrócenie mu chęci do życia stanowi nie lada wyzwanie. Mały, biały uparciuch… Wspaniałą postawę wykazuje Jesse, jedyna córka Adama. Zwykła nastolatka, ale „ma jaja”. Jeśli doliczyć do tego niezwykłą inteligencję i umiejętność dostosowywania się do wilkołaczego otoczenia to jest to sztuka – zwłaszcza będąc w tak zwariowanym wieku. Tak, czy inaczej mamy tutaj całe spektrum niezwykłości bohaterów, którzy są ludźmi – mają swoje wady i zalety, pragnienia, ambicje, które potrafią być nieco (eufemizm) wyolbrzymione poprzez gloryfikację własnej „zajefajności”. Ale o tym, kto ma przerost formy nad treścią przekonajcie się sami ;)

Styl 10/10

Po raz kolejny autorka nie zawiodła swoich fanów i znów książka „połyka” czytelnika od pierwszych stron. Znakomicie buduje napięcie, styl jest lekki i przyjemny, a narracja nadal w wydaniu niezawodnej Mercy. Odnoszę wrażenie, że z każdym kolejnym tomem przybywa dowcipnych i sarkastycznych uwag, co stanowi ogromny plus. Dialogi jak zawsze błyskotliwe, a opisy niezwykle barwne.

Ocena końcowa 10/10

Piąty już tom przygód Mercedes Thompson absolutnie mnie nie zawiódł, a wręcz przeciwnie – jestem zachwycona ilością pomysłów, które zgromadziła autorka na kartach swoich książek. I to nie jest tak, jak w większości książek, że główny bohater ma jedno zadanie do wykonania. Tutaj mamy wiele punktów, które należy „odhaczyć” z listy (najlepiej jednocześnie). A zatem drodzy czytelnicy, zapnijcie pasy, bo czeka nas ostra jazda w wykonaniu Mercedes i jej ferajny w fantastycznym klimacie!
Za egzemplarz recenzencki bardzo dziękuję Wydawnictwu Fabryka Słów.
https://fabrykaslow.com.pl/autorzy/patricia-briggs/zrodzony-ze-srebra/
- Frey

poniedziałek, 2 lipca 2018

“Pocałunek żelaza” - recenzja

Brak komentarzy:
Tytuł: „Pocałunek żelaza”
Autor: Patricia Briggs
Seria z Mercedes Thompson
Ilość stron: 405
Wydawnictwo: Fabryka Słów

„Przemiana wilkołaków jest niezwykle bolesna, szczególnie jeśli zwlekają z nią podczas pełni i księżyc wyciąga z nich wilka przemocą. Moja transformacja nie przysparza cierpienia, wprost przeciwnie, jest dość przyjemna. Jakbym przeciągała się po długiej pracy.
Nos na wiatr, Mercy! Uroczysko to nie miejsce dla „grzecznych” dziewczynek.
Pradawni stronią od ludzi. Wolą swoje rezerwaty, ludzkość nie jest jeszcze gotowa na ich poznanie. Rządzą się własnymi regułami, ich prawo jest twarde i szybkie… ale nie zawsze sprawiedliwe. Mercy spłaca dług zaciągnięty u swojego mentora. Pośród istot, które od wieków żyją w cieniu tajemnicy musi wytropić bestialskiego mordercę, ale sekrety Uroczyska i Pradawnych powinna zostawić w spokoju. Dla własnego dobra.”

Fabuła 10/10

Spokojny piątkowy wieczór filmowy wspólnie z przyjaciółmi – Warrenem i Kylem. Cóż mogłoby się wydarzyć w taki dzień? Jeśli jest się Mercedes Thompson to np. może zadzwonić mentor o przezwisku Zee (podający się za gremlina) z prośbą o natychmiastową spłatę długu, który zaciągnęła u niego w celu ratowania Stefana , Bena, Adama i Samuela. Jako lojalna i słowna przyjaciółka posłusznie zebrała tyłek w troki i poszła… poniuchać. Wywęszyła więcej niż chciała, bo zupełnie niechcący odkryła sekrety Pradawnych, a ci bardzo nie lubią ich zdradzać. Tak bardzo, że Mercy stała się dla nich persona non grata, a Zee… skończył w więzieniu oskarżony o morderstwo, którego nie popełnił. Nie to, żeby nie mógł. Oczywiście, żeby mógł, ale tym razem to nie był on. W tej jakże niekomfortowej sytuacji Mercy zdecydowała się nie słuchać „dobrych” rad i postanowiła sama wyniuchać mordercę. Nie jest to łatwe, a na nią samą sprowadza nie lada kłopoty, z których wyjście może nie być takie proste. I chyba nie jest, sądząc po tym, co ją spotkało. Czy w całym tym bajzlu uda się jej dokonać wyboru miłosnego? I gdzie do diaska jest Stefan?

Bohaterowie 10/10

Mercy jak wiadomo to bardzo niepokorny kojot, który lubi wtykać nos w nie swoje sprawy. Robi to oczywiście nie tylko z czystej przekory, ale dla przyjaciół, dla których gotowa jest zaryzykować własne życie. Godne naśladowania, ale nie zawsze dobrze skalkulowane. Na szczęście ma wokół siebie przyjaciół, na których zawsze może liczyć. Adam bez mrugnięcia okiem ratuje jej tyłek, podobnie jak Samuel i reszta watahy. Oczywiście każdy z nich ma również swoje ukryte (nie zawsze głęboko) zamiary. W tej części dowiadujemy więcej o Zee (ale nie tyle, ile bym chciała) oraz o Benie, który wcale nie jest takim dupkiem, za jakiego go miałam na samym początku. Honey, która stwarza pozory laleczki Barbie, ale to nie do końca prawda. A zatem, nie należy oceniać książki po okładce. Zwłaszcza jak się p
ozna tożsamość mordercy…

Styl 10/10

Autorka pisze w sposób niezwykle ciekawy i obrazowy. Pomimo dużej ilości opisów nie są one męczące – wręcz przeciwnie. Rozbudzają wyobraźnię czytelnika, do tego stopnia, że odłożenie książki jest niemożliwe (sama się o tym przekonałam, kiedy spaliłam obiad). 

Ocena końcowa 10/10

Autorka powoli, krok po kroku, z wdziękiem wprowadza czytelnika w tajemnice, które wypełniają magiczny świat przez nią stworzony. Jest to niezwykła przygoda i myślę, że spodoba się każdemu miłośnikowi fantastyki, mitologii oraz powieści detektywistycznych. Osobiście jestem zachwycona przygodami kojociej pani mechanik, jej perypetii uczuciowych i nie mogę się doczekać kolejnej przygody z jej udziałem. Aczkolwiek powinnam powiedzieć, że jestem ciekawa, jakie tym razem kłopoty ściągnie na siebie i pozostałych uroczych futrzaków. A zatem zabieram się za czytanie, a Wy? ;)
Za egzemplarz recenzencki bardzo dziękuję Wydawnictwu Fabryka Słów.
https://fabrykaslow.com.pl/autorzy/patricia-briggs/pocalunek-zelaza-seria-o-mercedes-thompson-3-patricia-briggs/
- Frey

niedziela, 1 lipca 2018

“Znak kości” - recenzja

Brak komentarzy:
Tytuł: „Znak kości”
Autor: Patricia Briggs
Seria z Mercedes Thompson
Ilość stron: 383
Wydawnictwo: Fabryka Słów

„Zmiennokształtna Mercedes Thompson ma za sobą ciężkie chwile. Najchętniej zamknęłaby się w swoim warsztacie i zajęła tym, co lubi – naprawą samochodów. Niestety, rzeczywistość nie chce o niej zapomnieć!
Znacie to powiedzenie: jeśli gdzieś są jakieś kłopoty, to Mercy wpadnie w nie na pewno.
Wampiry wydają na nią wyrok śmierci, despotyczny samiec Alfa wilkołaczej sfory chce z niej zrobić swoją partnerkę, u przyjaciółki z dzieciństwa zalągł się duch… Na dodatek domu Mercy nie chce opuścić wyjątkowo samodzielna i magiczna laska.
To chyba za dużo dla jednego, małego kojota! No mercy, Mercy!”

Fabuła 10/10

Wieczór zapowiadał się na ciężki. Rozmowa z Adamem. W końcu nie można jej było odciągać dłużej. Na szczęście (lub też nie) sam początek rozmowy przerywa wkurzona matka Mercy, która dowiedziała się o krzywdzie córki… z gazet. Nic więc dziwnego, że była nieziemsko wściekła. Sytuację (już i tak skomplikowaną) dodatkowo zawikłał Adam, który znajdował się w domu Mercedes o nieprzyzwoitej godzinie. Słabo to wygląda. Ale nic straconego, przecież zawsze może być gorzej. I tak się stało… Nagle zdematerializował się Stefan w bardzo złym stanie (wygłodzony, po wybitnych torturach). Znacie matkę, która by to przyjęła ze stoickim spokojem? Właśnie w takich okolicznościach rozpoczyna się kolejna z przygód Mercedes Thompson. Jak na złość nagle w jej drzwiach, pojawia się dawna koleżanka z prośbą o pomoc w kwestii niesfornego ducha, który nawiedza jej dom. Zapowiada się ciekawie? To zacznijcie szybciutko czytać, bo jest naprawdę gorrrąco…

Bohaterowie 10/10

Z każdym kolejnym tomem coraz bardziej się zastanawiam nad nieokiełznaną troską Mercy nad jej przyjaciółmi. Myślicie, że to już pora, aby jednak udała się do terapeuty? No cóż, pewnie część z Was przyzna rację Adamowi, który twierdzi, że namawianie Mercedes w najlepszym wypadku przypomina rwanie zęba. Przyganiał kocioł garnkowi… Ten też ma niebywały talent do wpadania w tarapaty i wyciągania wszystkich bliskich za uszy, tudzież ogony. Także, jak widzicie mamy tutaj od choinki bohaterów, gotowych poświęcić się dla innych. Co ciekawe do tego grona zaliczam również Stefana. To bardzo wyjątkowy zimny drań. Nie waha się zabić ludzi, żeby ocalić Mercy. Jest wierny do granic możliwości. Godna pozazdroszczenia cecha zwłaszcza w obecnych czasach. Zagadkę jednak stanowi dla mnie Marsilia – Pani chmary,. Żeby nie było zbyt przyjemnie to znowu nam się pojawia „wielki zły” (nie, nie wilk) ktoś. Sami się przekonacie do czego zdolny jest ten Potwór…

Styl 10/10

Autorka niezmiennie zachwyca swoim stylem pisania, do tego stopnia, że pierwsza strona już wciąga. Jest to nie lada wyczyn. Opisy i przemyślenia nie są w żadnym wypadku męczące, a wciągają jak ruchome piaski. Pisze lekko i przyjemnie, stosuje znakomite i zabawne porównania, które pomimo parszywej sytuacji potrafią wywołać uśmiech na twarzy czytelnika.

Ocena końcowa 10/10

Patricia Briggs to autorka z głową na karku. Po przeczytaniu 4 tomu, czytelnik nadal nie wie, kim tak do końca jest główna bohaterka. A, że jest kimś niezwykłym (przecież to nie pierwszy lepszy kojot) potwierdzają wszyscy, których spotyka na swojej drodze. I nie mam tu na myśli jej talentu do pakowania kojociego zadka w kłopoty. Jeśli podobnie jak ja, jesteście ciekawi, jakie tajemnice w sobie kryje i co jeszcze czeka na naszych ulubionych bohaterów to z pewnością sięgnięcie po kolejne tomy. Zwłaszcza, że w stadzie Marroka jest zdrajca…
Za egzemplarz recenzencki bardzo dziękuję Wydawnictwu Fabryka Słów.
https://fabrykaslow.com.pl/autorzy/patricia-briggs/znak-kosci/
- Frey

statystyka